Jeśli interesuje Was:
- W jaki sposób kształtuje się charakter sportowca prowadzący go do sukcesu?
- Kiedy dzieci powinny mieć kontakt z psychologiem sportu i dlaczego?
- Jak nie zmarnować talentu? Co robić, kiedy utalentowane dziecko nie chce trenować?
Koniecznie przeczytajcie rozmowę z Katarzyną Selwant – Psycholog Olimpijską – obecnie przygotowującą zawodników do Igrzysk Olimpijskich TOKIO 2020.
Wywiad szczery do bólu i dlatego wartościowy dla każdego kto go przeczyta. Gwarantuję.
Proszę powiedzieć kilka słów o sobie.
Jestem Psychologiem Olimpijskim, wykładowcą akademickim, szkoleniowcem, mówcą motywacyjnym oraz komentatorem wydarzeń sportowych.
Autorką książek: motywującej do działania „ZEJDŹ z KANAPY” oraz o praktycznym treningu mentalnym „SIŁOWNIA UMYSŁU” i wielu publikacji z zakresu psychologii sportu, motywacji i sukcesu.
Jako jedyna kobieta, nominowany psycholog, zostałam powołana przez Polski Komitet Olimpijski na XXX Igrzyska Olimpijskie Londyn 2012, gdzie wspierałam polskich sportowców w walce o medale olimpijskie. Obecnie przygotowuję zawodników do Igrzysk Olimpijskich TOKIO 2020.
Kim jest psycholog sportowy?
Jest członkiem teamu, który jest wokół zawodnika. Ten team składa się z: trenera, lekarza, fizjoterapeuty, często fizjologa, dietetyka i oczywiście psychologa sportowego. Kiedyś mówiło się, że psycholog sportowy jest w teamie medycznym, ale ja bym powiedziała o tym szerzej, że jest w teamie szkoleniowym, ponieważ prowadzi on trening mentalny, czyli kolejny element treningu sportowego, który jest niezbędny profesjonalnemu sportowcowi. Nawet najlepsi sportowcy z pierwszych stron gazet, których znamy, widzimy w telewizji, także ćwiczą swój umysł i naprawdę trenują mentalnie, mimo że nie zawsze się do tego przyznają.
Musimy pamiętać, aby odróżnić psychologa sportowego od trenera mentalnego czy coacha, bo to są różne profesje. Zachęcam do kontaktu z kimś, kto skończył psychologię ze specjalizacją psychologii sportu, ma uprawnienia i certyfikat Polskiego Towarzystwa Psychologicznego – to jest naprawdę kluczowe. Bywa tak, że stan emocjonalny, w którym jest zawodnik dotyka czegoś więcej niż tylko sportu i inny specjalista niż psycholog, może sobie z takim problemem nie poradzić i może wręcz, w najtrudniejszych przypadkach, wyrządzić krzywdę zawodnikowi. Takich zawodników po konsultacjach z innego tego typu „specjalistami” miałam niestety bardzo wielu, którzy otworzyli zawodnika a potem nie wiedzieli jak go zamknąć (tak się mówi w języku psychologicznym) i to był duży problem.
Czy można wypracować charakter zwycięzcy?
To jest bardzo dobre pytanie, bo jeśli zapytałaby się Pani o osobowość zwycięzcy, czy też nawet o temperament, to ja bym powiedziała, że osoby z różną osobowością i z różnym temperamentem nawet w tej samej konkurencji sportowej, mogą odnieść sukces. Takie były też badania przeprowadzone na całym świecie, że nie istnieje coś takiego, jak profil osobowości, czy profil mistrza sportowego i to jest dobra informacja dla nas. Wynika z tego, że możemy odnieść sukces, ale to też musi być nasza praca. Można wypracować pewne umiejętności mentalne, które pomogą nam zwyciężać. Nie rodzimy się super pewni siebie, nie rodzimy się z idealnie wyznaczoną motywacją, czy wyznaczonym celem. My możemy te umiejętności nabyć lub ich się nauczyć w ciągu życia lub starać się posiadane umiejętności bardziej rozwinąć.
Talent czy ciężka praca co jest ważniejsze?
Na początku talent do danej dyscypliny sportowej jest ważny, ważne jest także czy lubimy to robić, jaka jest nasza początkowa motywacja do uprawiania sportu – to jest bardzo istotne – ale jeśli mówimy o profesjonalnym sporcie to nie wyobrażam sobie, żeby bez pracy można było jakiekolwiek sukcesy odnieść.
Wiele lat temu czytałam artykuł o dwóch tenisistkach, które miały podobne predyspozycje fizyczne do uprawiania tenisa ziemnego, ale jedna była oceniana jako ta, która „ma talent”, a druga była oceniana jako ta, która jest „ciężko pracująca”. Śledziłam poczynania tych dwóch tenisistek i tej, która „miała talent”, ale nie chciało się jej w pewnym momencie tak ciężko pracować, jak tej, która miała tą „ciężką pracę”. To właśnie ta pracowita, wytrwała i została w sporcie, osiągnęła laury. A ta „utalentowana” w pewnym momencie spoczęła na laurach i już tak daleko nie zaszła jakby mogła.
W jaki sposób kształtuje się charakter sportowca prowadzący go do sukcesu?
W psychologii nie ma takiego pojęcia jak charakter. Musimy pamiętać o tym, że temperament mamy wrodzony, a osobowość kształtujemy całe życie, więc ja bym charakter rozumiała, jako połączenie tych dwóch składowych. Mówi się „siła charakteru”, ale powiedziałabym raczej siła fizyczna albo siła mentalna. Jak możemy kształtować umiejętności mentalne? Możemy rozwijać zdolności, predyspozycje, możemy też uzupełniać swoje pewne braki, bo tam gdzie nam brakuje do osiągnięcia poziomu mistrzowskiego, to tam tkwią nasze największe pokłady i zasoby. Jeśli nad tymi cechami/umiejętnościami będziemy pracować to rzeczywiście możemy osiągnąć duży sukces. Tylko każdemu z nas potrzeba jest zupełnie innych umiejętności i też w innych dziedzinach. Jeśli fizycznie komuś brakuje wytrzymałości, czy gibkości i szybkości, to może rzeczywiście nad tym pracować poprzez trening fizyczny. Jeśli komuś brakuje umiejętności radzenia sobie ze stresem to umiejętności mentalne też można nabyć i tych umiejętności się nauczyć. W jaki sposób? Przy pomocy specjalistów, trenerów, tylko trzeba najpierw zorientować się, co powinniśmy rozwijać. To jest podejście nowoczesnej szkoły. Jakbyśmy spojrzeli na to pytanie przez pryzmat starej szkoły (40 lat temu i dawniej) to odpowiedź brzmiałaby: charakter = pot, krew i łzy, bo tylko w ten sposób możemy „wyhodować twardziela”. Ale czy „twardziel” potrzebny jest w każdym sporcie i w każdej dyscyplinie? Czy może potrzebna jest teraz bardziej koncentracja i opanowanie emocji?
Jakie są psychologiczne metody i techniki pracy z dziećmi trenującymi sport?
Mogą to być techniki rysunkowe, metody gdzie wykonujemy szczegółowe opisy sytuacji, odgrywamy scenki, gry i zabawy. Ma to nam pomóc w rozwijaniu umiejętności mentalnych. Możemy na przykład sprawdzić gdzie dziecko w ciele czuje stres i ono może mieć problem, żeby nam o tym opowiedzieć. Wtedy prosimy dziecko, żeby narysowało ludzika i w tym ludziku zaznaczyło te obszary, gdzie na przykład podczas ważnego meczu czuło się spięte lub w szkole podczas klasówki czuło pewien dyskomfort. Metody obrazkowo – opisowe bardzo dobrze się sprawdzają. Dzieci tak samo, jak dorośli, trenują mentalnie, oglądają filmy, czytają książki, robią różne ćwiczenia dostosowane do ich wieku. Dużo jest ćwiczeń na koncentrację i są to metody proste, obrazkowe, kolorowe, często na zapamiętywanie czegoś; dlatego nawet w wieku dorosłym gry takie jak wykreślanki, sudoku, czy np. znajdź pięć różnic, sprawdzają się i u dzieci i u dorosłych. A są to proste metody.
Jakie najczęstsze problemy mają dzieci?
Z mojej obserwacji wynika, że są to: brak pewności siebie, nieumiejętność radzenia sobie ze stresem i duża presja i ambicja, która płynie niestety od rodziców.
Jak wypracować tą pewność siebie? Jak pomagać dziecku, żeby tą pewność siebie odnalazło lub wzmocniło?
To zależy od konkretnego przypadku. Byłabym nieprofesjonalna gdybym udzieliła ogólnej odpowiedzi. To nie jest tak, że mamy jedną maść, którą posmarujemy i zadziała ona na pewność siebie.
Ale jednym z wielu przykładów może być budowanie w dziecku poczucia własnej skuteczności, czyli porównywania jego osiągnięć tylko z nim samym. Nie porównywania nigdy z Krzysiem, który zrobił pięć przysiadów więcej, czy też dostał inną ocenę, czy też rodzeństwem, co jest naprawdę dużym błędem, bo to obniża pewność siebie i takie obniżanie pewności siebie w wieku dziecięcym prowadzi do tego, że w wieku dorosłym, Ci ludzie mają ogromne deficyty, jeśli chodzi o pewność siebie.
W jakich momentach powinniśmy bardziej niż zwykle wspierać nasze dziecko?
Odpowiem na to pytanie z perspektywy psychologa sportowego mającego do czynienia z dziećmi uprawiającymi sport. Mamy różne sporty, również te wczesnej specjalizacji np. łyżwiarstwo figurowe, gimnastyka artystyczna, tenis ziemny, gdzie zaczynają dzieci dużo młodsze i wtedy te dużo młodsze dzieci potrzebują takiego samego wsparcia jak dzieci, które zaczynają „sport profesjonalny” w wieku 10 lat. Więc jest to moment uzależniony od specyfiki sportu. Miałam kiedyś taką bardzo młodą zawodniczkę, którą poprosiłam, żeby narysowała siebie podczas rozgrywki sportowej i ona narysowała wszystkie elementy i wielką czarną kropkę, obok której napisała „horror”. Zapytałam się, co to jest za kropka? A ona odpowiedziała, że to jest jej trenerka. Takie odczucia, ona uprawiając inny sport, mogłaby mieć dopiero za 5-6 lat, a może nigdy. Było to uzależnione od okoliczności, ale też od jej wieku i że ona sobie z takim podejściem dorosłego nie radziła. A tak na marginesie, podejście tej konkretnej trenerki do zawodników, to rzeczywiście był „horror”.
Kiedy dzieci powinny mieć kontakt z psychologiem sportu i dlaczego?
To zależy, kiedy się „sport profesjonalny” zaczyna uprawiać. Ale im wcześniej zaczniemy trening mentalny, tym potrzebujemy mniej czasu, żeby nad pewnymi rzeczami pracować. Bo kiedy jesteśmy dorośli, jesteśmy ukształtowani, potrafimy „radzić sobie” (na swój sposób) w różnych sytuacjach, kiedy życie już nas czegoś nauczyło, to jest nam trudniej i potrzebujemy większego zaangażowania i więcej czasu, żeby osiągnąć te same wyniki, niż jak jesteśmy młodsi.
Czy rodzice powinni się szkolić z zakresu psychologii sportowej?
Myślę, że to jest kluczowe, ponieważ to rodzic jest najbliżej dziecka. To rodzić najlepiej zna dziecko, to rodzic spędza najwięcej czasu z dzieckiem np. wożąc na treningi, odwożąc z treningów. Często też będąc na treningach i udzielając wskazówek – co osobiście uważam nie jest słuszne. Dajmy tutaj pole do popisu trenerom. Ale potem dziecko przychodzi do rodzica, żali się, czy też chwali i chce wspólnie przeżywać emocje. I teraz jak rodzic będzie na to reagował, jak rodzic będzie „popychał” w odpowiednim kierunku, to też zależy od tego, jaką rodzic ma wiedzę. Rodzic często ma bardzo dobrą intencję, ma ogromne serce i duże emocje z tym związane, a jednak robi to „technicznie” niepoprawnie i zamiast udzielić dobrego wsparcia, które buduje, udziela wsparcia, które niestety niszczy. Może niszczyć pewność siebie, może niszczyć umiejętności radzenia sobie ze stresem, może budować dodatkową presję zewnętrzną, a także presję wewnętrzną tego zawodnika i wtedy jego wykonanie, nie jest tak dobre, jakby mogłoby być.
Gdzie się szkolić?
Zalecałabym szkolenia i warsztaty prowadzone przez specjalistów, którzy mają doświadczenie w tym kierunku. Oczywiście czytajmy, douczajmy się, ale jedno to przeczytać coś, a drugie to wprowadzić w życie. Musimy to też wcześniej przetrenować, zanim będziemy „używać” na naszym dziecku.
Czyli np. wziąć udział w szkoleniu Mistrzowski Rodzic.
Na przykład, serdecznie zapraszam.
Jaki powinien być idealny rodzic sportowca?
To jest rodzic, który pozwala dziecku wybrać sport, na który dziecko ma ochotę.
To jest rodzic, który cieszy się z wygranych, ale tak samo wspiera przy porażkach.
Rodzic, który daje dziecku przeżyć złe emocje, ale jest przy dziecku i je wspiera. Rodzic, który daje wędkę, ale nie rybę. Naprawdę.
To jest rodzic, który sam uprawia sport i jest przykładem.
To jest rodzic, który nie tylko ślepo kibicuje, tylko wspiera i jest zainteresowany tym, co robi dziecko…
Czy konsekwencja w wychowaniu dziecka jest dobra?
Jeśli byłaby Pani byłą siatkarką i kazałaby Pani trenować dziecku siatkówkę, przeżywać porażki jak i zwycięstwa, tak samo, jak to Pani robiła – to byłaby to oczywiście konsekwencja. Ale to nie o to chodzi, bo Pani dziecko ma np. inne podejście do tego sportu i kocha karate.
Czy jak się dziecko raz zgodziło, żeby uprawiać sport, to teraz trzeba konsekwentnie kontynuować przez dwanaście lat? Zdecydowanie, nie.
To co robić gdy dziecko chce trenować a po jakimś czasie powie, że to już mu się nie podoba i teraz chce trenować coś innego lub wcale nie chce trenować?
Jak nie chce nic trenować to już jest trochę gorzej, ale jeśli chce zmienić sport, bo np. jego koledzy idą na inny sport to, czemu nie dać mu możliwości spróbowania innego sportu? Przykłady najlepszych polskich sportowców, olimpijczyków pokazują, że oni w wieku dziecięcym, czy nawet młodzieżowym mają doświadczenie z bardzo wielu sportów.
A to nie jest tak, że jak się na pewnym etapie zrezygnuje ze sportu np. piłka nożna to się zaprzepaści swoje szanse?
To jest właśnie takie myślenie amatorskie i bardzo nieprofesjonalne, bo to można by powiedzieć tak, że: „jeśli profesjonalny zawodnik ma kontuzję, która wyłącza go na pół roku to czy to oznacza, że nigdy nie będzie dobrym piłkarzem”?
Dobry zawodnik nie, ale ten, który nie zdobył jeszcze wysokiego poziomu umiejętności to pewnie tak.
A skąd Pani wie, na jakim etapie rozwoju jest ten zawodnik i jeśli nawet sobie zrobi kilkumiesięczną przerwę, to czy nie wróci na trening ze zdwojoną siłą, będzie jeszcze bardziej zmotywowany, nie tylko wszystko „nadrobi”, to jeszcze rozwinie się „dodatkowo”. Czy to, że my się boimy, że on nie nadrobi, to są tylko nasze ambicje? Może chcemy żeby został w tym sporcie i był najlepszy? Zresztą znam przykłady wielu sportowców, którzy mieli przerwę, z różnych powodów, takich od nich zależnych i od nich niezależnych, wracali po długiej przerwie do sportu i potem zdobywali medale mistrzostw świata i igrzysk olimpijskich. To są dobre przykłady, które by potwierdzały tezę, że przerwa nie szkodzi. To są obawy dorosłych, a nie dzieci.
Jak zmotywować nasze niezmotywowane, zrezygnowane dziecko?
Dlaczego jest niezmotywowane? Dlaczego dziecko nie chce? Dlaczego nie ma motywacji? Do sportu, czy do chodzenia na treningi?
Z mojej obserwacji wynika, że dzieci dzisiaj nie mają motywacji i determinacji, ponieważ wszystko mają podane pod nos.
Zgodzę się z tą obserwacją, ale powiem Pani, że sami jesteśmy sobie winni, bo dzieci mają dzisiaj wszystko. Mają wszystko podane na tacy. Nie muszą na nic czekać, oczekują, że każdy weekend będzie spędzony w jakiś wyjątkowy sposób. Nie ma takiego czasu zwyczajnego. Jak prezent to musi być zupełnie wyjątkowy i my nie uczymy, jako dorośli, że na to trzeba zapracować. Czyli znowu dajemy rybę, a nie dajemy wędki. Naprawdę, w moim gabinecie ostatnio, pierwszy raz spotkałam się z zawodnikiem i jego tatą, który dawał mu wędkę, a nie rybę i byłam pod takim wrażeniem, że mnie po prostu zamurowało.
A z praktycznego punktu widzenia to jak ta wędka wygląda?
To opowiem, jak wyglądało to spotkanie. Ojciec mówi do syna: „To ja Panią znalazłem, wyszukałem opinie, a teraz Ty musisz zadecydować, czy chcesz dalej kontynuować te spotkania, czy Ty jesteś w stanie się zaangażować.” To jest wędka. A ryba wygląda tak, że ja polecam robienie codziennie krótkich ćwiczeń z książki np. na koncentrację, której zawodnik ewidentnie potrzebuje, i czekam, aż wypowie się zawodnik, podejmie to wyzwanie i wtedy rodzic się odzywa i mówi, że dziecko nie będzie tego robiło, bo dziecko nie ma na to czasu. Odpowiada za dziecko, tłumacząc je, nie dając czasu na podjęcie decyzji i wyzwania dziecku. Decyduje za dziecko. Podpowiada, nie daje mu możliwości sprawdzenia się w sytuacji, która jest bezpieczna. To podejście jest jednak bardzo powszechne. Mam też do czynienia z takimi rodzicami, którzy są nadopiekuńczy, którzy bardzo dużo dają dziecku, często zapominając o sobie. W ogóle nie kształcą się, nie rozwijają swoich umiejętności, nic „z sobą” nie robią. Są złym przykładem, a dziecko czerpie z nas przykład. Z drugiej strony, kiedy dziecku jest tak łatwo w domu to, gdy idzie na boisko i gdy koledzy go tam sprawdzają, to wtedy sobie zupełnie nie radzi. Bo wtedy nic nie ma na tacy podane, ba nie ma mamy i taty, którzy tą tacę podają.
Jak nie zmarnować talentu? Co robić, kiedy utalentowane dziecko nie chce trenować?
To zależy, dlaczego nie chce trenować. To naprawdę jest bardzo ważne, bo może nie chcieć trenować z bardzo wielu powodów, których tu wszystkich nie wymienię. Może być zmęczone, może być po prostu, tak obciążone szkołą i sportem, że to jest za dużo. Może źle się czuć w grupie rówieśniczej, może mieć problem z komunikacją i trzeba nad tym popracować. Może ma takiego trenera, z którym się nie dogaduje, więc w tej sytuacji, albo jakoś interweniujemy i próbujemy poprawić komunikację z trenerem lub rzeczywiście w skrajnych przypadkach, zmiana klubu jest rozwiązaniem i nagle się okazuje, że w nowym klubie zawodnik czuje się świetnie i chce. Jest też tak, że u każdego zawodnika przychodzi kryzys i nawet w wieku dorosłym zawodnicy nie chcą trenować, mają dosyć, mają przesyt, są zmęczeni, nie chcą wstawać o 5 rano na trening, który jest o 6 rano. Myślę, że my jako dorośli też nie chcielibyśmy tego robić, gdybyśmy oprócz tego mieli lekcje, po lekcjach kolejny trening, a po treningu dopiero czas na np. odrabianie lekcji. Więc trzeba najpierw rozważyć, dlaczego?, jaki jest powód?, że ja już nie mam motywacji. Patrzenie na to z perspektywy „zmarnowania”, jest perspektywą dorosłego, a nie dziecka. Nie rozumiem, dlaczego, nie możemy pozwolić dziecku na spróbowanie czegoś innego?
Bo wydaje nam się, że my coś stracimy (my dorośli) i dlatego jesteśmy egoistami?
Bardzo dużymi egoistami. To jest nasza presja, nasza ambicja, nasze wyobrażenie tego, co dziecko ma robić. Znam przykłady sportowców, którzy uprawiali np. w szkole podstawowej jakiś sport, potem rodzice tak bardzo naciskali, że dziecku ten sport tak zbrzydł, że zawodnik zostawił sport na wiele lat, a potem w wieku studenckim, znów powrócił do sportu, miał osiągnięcia a potem został nawet trenerem tego sportu. Czyli zmarnowało, czy nie zmarnowało szansy?
I co właściwie znaczy zmarnować talent? Rozumiem, że ktoś ma problemy zdrowotne i musi zostawić sport. To jest wtedy prawdziwy dramat. Jeśli jednak człowiek chce się rozwijać wielokierunkowo to, dlaczego mu na to nie pozwolić. Dla dziecka to o wiele lepiej, że ma wiele różnorodnych bodźców z wielu różnych źródeł.
Chodzi mi o to, że widzimy, że mamy super utalentowane dziecko sportowo wyróżniające się warunkami fizycznymi wśród rówieśników i wiemy, że jeśli będzie ciężko pracować i dodatkowo lubi ten sport to ma duże szanse na osiągnięcie sukcesu.
Nie wiadomo czy za 5 lat również będzie się wyróżniać, czy rówieśnicy nie rozwiną się bardziej. Moje pytanie jest raczej takie: Jak nie zabić tego zapału? Bo to, że my nakładamy na dziecko ciężką pracę, konsekwencję, to jest bardzo obciążające i w młodym wieku możemy ten zapał szybko stracić i wtedy motywacja staje się motywacją zewnętrzną, czyli motywacją płynącą od rodzica. Tracimy motywację wewnętrzną, jako dzieci, bo przestajemy mieć z tego frajdę i przy każdej nadarzającej się okazji, my ten sport po prostu rzucimy z konsekwencją wszystkiego i nas to w ogóle nie będzie obchodziło. To rodzic będzie płakał, będzie przeżywał, często nadawał się do terapii, a dziecko będzie szczęśliwe i uwolnione. Znam wiele takich przypadków.
Czyli co robić żeby tak się nie stało, żeby ten ogień wewnętrzny nie wygasł?
To tak jakby zapytać, co zrobić, kiedy mamy okres kryzysowy w pracy?
Chcemy się zrelaksować.
A jakby Pani miała już dosyć tej pracy, potrzebowałaby zmiany otoczenia, bo już środowisko pracy Panią deprymuje to, co wtedy?
To bym zmieniła pracę.
Ale Pani jest dorosła i by Pani na to pozwolono. I jak ktoś jest utalentowany powiedzmy fizycznie, to może sobie zmienić sport i też się będzie w innym sporcie czuł fantastycznie. I to pokazują przykłady ze sportów, które nie są tak popularne, jak piłka nożna. Mogę powiedzieć ze swojej perspektywy tzn. curlingu, który uprawiam. W tej dyscyplinie też znajdują się ludzie, którzy grają na poziomie mistrzostw Polski będąc dorosłymi, którzy zawsze lubili sport, ale nie zawsze się sprawdzali w innych konkurencjach i wreszcie znaleźli coś dla siebie i tu odnoszą wspaniałe sukcesy.
Jaka jest definicja dobrego trenera?
Wyznacza cel sportowy wraz z zawodnikiem. Buduje komunikację między sobą a zawodnikiem, czy zawodnikami – jeśli jest to drużyna. Trener, który włącza zawodnika w przygotowania, bo im bardziej zawodnik jest świadomy i ma poczucie wpływu na to, co robi, tym bardziej zawodnik jest zaangażowany. Rozwija motywację wewnętrzną zawodnika. Jest wspierający. Można na niego liczyć…
Jaki najtrudniejszy przypadek sportowca spotkała Pani w swojej karierze?
Myślę, że to są przypadki związane z rodzicami, a nie sportowcami. Rodzicami, którzy mają większe ambicje, chęci, są bardziej zaangażowani niż dzieci. Największe dramaty, które się zdarzyły w mojej praktyce zawodowej to przypadki rodziców, których dzieci chciały zmienić lub porzucić sport. I rodzice wtedy zostawali „z niczym”.
Co jest lepsze dla dziecka: bycie liderem w słabszej drużynie czy słabszym w lepszej?
Pytanie czy to dziecko chce być liderem? Czy każdy z nas chce być liderem? Czy każdy z nas czuje się dobrze będąc najlepszym, czy czuje się lepiej nie musząc być tzw. liderem?
Znam zawodnika, który miał do wyboru: przejść do gorszego klubu i grać na lepszej pozycji lub siedzieć na ławce w lepszym klubie. Tylko tu chodziło o to, czy on będzie grał, czy nie grał. Nie chodziło o to, czy on będzie dobrym, czy gorszym zawodnikiem. Możliwości grania miał w tym słabszym klubie. Czy to budowało jego pewność siebie? Przypuszczalnie, i ta, i ta sytuacja mogłaby budować jego pewność siebie, ale on chciał grać, a możliwość grania miał w tym słabszym klubie, co mogło go zbudować fizycznie i psychicznie na tyle, by móc poczuć się pewniej i spróbować w tej lepszej drużynie (np. za rok), a nie siedzieć na ławce.
Ale zawsze ta decyzja powinna wypływać od osoby zainteresowanej, czyli dziecka.
Tak. Jakby Pani była załóżmy w szkole średniej, czy na studiach w grupie języka angielskiego. I teraz: zna Pani język angielski powiedzmy na poziomie średnim. Może być Pani albo: bardzo dobra w grupie słabej, ale wiemy, że się tam Pani mniej nauczy, albo: może być Pani średnia lub też prawie najsłabsza w grupie najlepszej. Załóżmy, że będzie Pani się tam uczyć więcej, ale będzie się tam Pani gorzej czuła. Co by Pani wybrała?
Drugą opcję.
To by Pani tak wybrała, a Pani koleżanka wybrałaby np. pierwszą opcję.
Podsumowując dziecka po prostu trzeba słuchać i nic na siłę.
Dokładnie. To, co my dorośli robimy na siłę to jest nasza decyzja, a ja zostawiłabym dziecku opcję i wyjaśniła konsekwencję, z czym to się wiąże. Czyli: tu są takie możliwości, a tu są takie możliwości i żeby dziecko miało też czas, aby z nami to przedyskutować i samemu sobie przemyśleć. Jak dziecko przyjdzie do nas po poradę to możemy pokazać mu możliwości, ale decyzja powinna być zawsze po stronie dziecka. My możemy zawsze coś podpowiedzieć zasugerować, wspomóc, ale to dziecko podejmując własną decyzję buduje poczucie wpływu na sytuację i to buduje jego pewność siebie. Jak jestem dzieckiem, za które rodzic podejmuje decyzje, to nie mam poczucia wpływu i w wieku dorosłym mam problem z podejmowaniem najprostszych decyzji.
Co chciałaby Pani dodać od siebie, a co nie zostało poruszone?
Że trening mentalny jest niezwykle istotny zarówno w sporcie jak i w rozwoju szkolnym i osobistym. Im wcześniej nabędziemy te umiejętności tym lepiej będziemy sobie radzić w życiu. Im bardziej się rozwijamy, tym bogatszymi ludźmi jesteśmy. Nie ma takiej możliwości żebyśmy się nie stresowali. Np. przychodzi do mnie rodzic i prosi, żeby zawodnik się nie stresował. To jest niemożliwe. My, jako dorośli, też się stresujemy. Chodzi o to, żeby ten stres, czy emocje, przeżywać krócej i mniej intensywnie, ale one i tak będą obecne w naszym życiu. Musimy nauczyć się z nimi radzić. Zachęcam do treningu umysłu, bo on we współczesnym świecie, jest tak samo ważny, jak trening fizyczny.