Jeśli interesuje Was:
- Jak nie zmarnować talentu? Co robić, kiedy utalentowane dziecko nie chce trenować?
- Jaka jest definicja idealnego trenera?
- Co jest lepsze dla dziecka: bycie liderem w słabszej drużynie czy słabszym w lepszej?
Koniecznie przeczytajcie rozmowę z Katarzyną Selwant – Psycholog Olimpijską – obecnie przygotowującą zawodników do Igrzysk Olimpijskich TOKIO 2020.
Wywiad szczery do bólu i dlatego wartościowy dla każdego kto go przeczyta. Gwarantuję.
Proszę powiedzieć kilka słów o sobie.
Jestem Psychologiem Olimpijskim, wykładowcą akademickim, szkoleniowcem, mówcą motywacyjnym oraz komentatorem wydarzeń sportowych.
Autorką książek: motywującej do działania „ZEJDŹ z KANAPY” oraz o praktycznym treningu mentalnym „SIŁOWNIA UMYSŁU” i wielu publikacji z zakresu psychologii sportu, motywacji i sukcesu.
Jako jedyna kobieta, nominowany psycholog, zostałam powołana przez Polski Komitet Olimpijski na XXX Igrzyska Olimpijskie Londyn 2012, gdzie wspierałam polskich sportowców w walce o medale olimpijskie. Obecnie przygotowuję zawodników do Igrzysk Olimpijskich TOKIO 2020.
Jak zmotywować nasze niezmotywowane, zrezygnowane dziecko?
Dlaczego jest niezmotywowane? Dlaczego dziecko nie chce? Dlaczego nie ma motywacji? Do sportu, czy do chodzenia na treningi?
Z mojej obserwacji wynika, że dzieci dzisiaj nie mają motywacji i determinacji, ponieważ wszystko mają podane pod nos.
Zgodzę się z tą obserwacją, ale powiem Pani, że sami jesteśmy sobie winni, bo dzieci mają dzisiaj wszystko. Mają wszystko podane na tacy. Nie muszą na nic czekać, oczekują, że każdy weekend będzie spędzony w jakiś wyjątkowy sposób. Nie ma takiego czasu zwyczajnego. Jak prezent to musi być zupełnie wyjątkowy i my nie uczymy, jako dorośli, że na to trzeba zapracować. Czyli znowu dajemy rybę, a nie dajemy wędki. Naprawdę, w moim gabinecie ostatnio, pierwszy raz spotkałam się z zawodnikiem i jego tatą, który dawał mu wędkę, a nie rybę i byłam pod takim wrażeniem, że mnie po prostu zamurowało.
A z praktycznego punktu widzenia to jak ta wędka wygląda?
To opowiem, jak wyglądało to spotkanie. Ojciec mówi do syna: „To ja Panią znalazłem, wyszukałem opinie, a teraz Ty musisz zadecydować, czy chcesz dalej kontynuować te spotkania, czy Ty jesteś w stanie się zaangażować.” To jest wędka. A ryba wygląda tak, że ja polecam robienie codziennie krótkich ćwiczeń z książki np. na koncentrację, której zawodnik ewidentnie potrzebuje, i czekam, aż wypowie się zawodnik, podejmie to wyzwanie i wtedy rodzic się odzywa i mówi, że dziecko nie będzie tego robiło, bo dziecko nie ma na to czasu. Odpowiada za dziecko, tłumacząc je, nie dając czasu na podjęcie decyzji i wyzwania dziecku. Decyduje za dziecko. Podpowiada, nie daje mu możliwości sprawdzenia się w sytuacji, która jest bezpieczna. To podejście jest jednak bardzo powszechne. Mam też do czynienia z takimi rodzicami, którzy są nadopiekuńczy, którzy bardzo dużo dają dziecku, często zapominając o sobie. W ogóle nie kształcą się, nie rozwijają swoich umiejętności, nic „z sobą” nie robią. Są złym przykładem, a dziecko czerpie z nas przykład. Z drugiej strony, kiedy dziecku jest tak łatwo w domu to, gdy idzie na boisko i gdy koledzy go tam sprawdzają, to wtedy sobie zupełnie nie radzi. Bo wtedy nic nie ma na tacy podane, bo nie ma mamy i taty, którzy tą tacę podają.
Jak nie zmarnować talentu? Co robić, kiedy utalentowane dziecko nie chce trenować?
To zależy, dlaczego nie chce trenować. To naprawdę jest bardzo ważne, bo może nie chcieć trenować z bardzo wielu powodów, których tu wszystkich nie wymienię. Może być zmęczone, może być po prostu, tak obciążone szkołą i sportem, że to jest za dużo. Może źle się czuć w grupie rówieśniczej, może mieć problem z komunikacją i trzeba nad tym popracować. Może ma takiego trenera, z którym się nie dogaduje, więc w tej sytuacji, albo jakoś interweniujemy i próbujemy poprawić komunikację z trenerem lub rzeczywiście w skrajnych przypadkach, zmiana klubu jest rozwiązaniem i nagle się okazuje, że w nowym klubie zawodnik czuje się świetnie i chce. Jest też tak, że u każdego zawodnika przychodzi kryzys i nawet w wieku dorosłym zawodnicy nie chcą trenować, mają dosyć, mają przesyt, są zmęczeni, nie chcą wstawać o 5 rano na trening, który jest o 6 rano. Myślę, że my jako dorośli też nie chcielibyśmy tego robić, gdybyśmy oprócz tego mieli lekcje, po lekcjach kolejny trening, a po treningu dopiero czas na np. odrabianie lekcji. Więc trzeba najpierw rozważyć, dlaczego?, jaki jest powód?, że ja już nie mam motywacji. Patrzenie na to z perspektywy „zmarnowania”, jest perspektywą dorosłego, a nie dziecka. Nie rozumiem, dlaczego, nie możemy pozwolić dziecku na spróbowanie czegoś innego?
Bo wydaje nam się, że my coś stracimy (my dorośli) i dlatego jesteśmy egoistami?
Bardzo dużymi egoistami. To jest nasza presja, nasza ambicja, nasze wyobrażenie tego, co dziecko ma robić. Znam przykłady sportowców, którzy uprawiali np. w szkole podstawowej jakiś sport, potem rodzice tak bardzo naciskali, że dziecku ten sport tak zbrzydł, że zawodnik zostawił sport na wiele lat, a potem w wieku studenckim, znów powrócił do sportu, miał osiągnięcia a potem został nawet trenerem tego sportu. Czyli zmarnowało, czy nie zmarnowało szansy?
I co właściwie znaczy zmarnować talent? Rozumiem, że ktoś ma problemy zdrowotne i musi zostawić sport. To jest wtedy prawdziwy dramat. Jeśli jednak człowiek chce się rozwijać wielokierunkowo to, dlaczego mu na to nie pozwolić. Dla dziecka to o wiele lepiej, że ma wiele różnorodnych bodźców z wielu różnych źródeł.
Chodzi mi o to, że widzimy, że mamy super utalentowane dziecko sportowo wyróżniające się warunkami fizycznymi wśród rówieśników i wiemy, że jeśli będzie ciężko pracować i dodatkowo lubi ten sport to ma duże szanse na osiągnięcie sukcesu.
Nie wiadomo czy za 5 lat również będzie się wyróżniać, czy rówieśnicy nie rozwiną się bardziej. Moje pytanie jest raczej takie: Jak nie zabić tego zapału? Bo to, że my nakładamy na dziecko ciężką pracę, konsekwencję, to jest bardzo obciążające i w młodym wieku możemy ten zapał szybko stracić i wtedy motywacja staje się motywacją zewnętrzną, czyli motywacją płynącą od rodzica. Tracimy motywację wewnętrzną, jako dzieci, bo przestajemy mieć z tego frajdę i przy każdej nadarzającej się okazji, my ten sport po prostu rzucimy z konsekwencją wszystkiego i nas to w ogóle nie będzie obchodziło. To rodzic będzie płakał, będzie przeżywał, często nadawał się do terapii, a dziecko będzie szczęśliwe i uwolnione. Znam wiele takich przypadków.
Czyli co robić żeby tak się nie stało, żeby ten ogień wewnętrzny nie wygasł?
To tak jakby zapytać, co zrobić, kiedy mamy okres kryzysowy w pracy?
Chcemy się zrelaksować.
A jakby Pani miała już dosyć tej pracy, potrzebowałaby zmiany otoczenia, bo już środowisko pracy Panią deprymuje to, co wtedy?
To bym zmieniła pracę.
Ale Pani jest dorosła i by Pani na to pozwolono. I jak ktoś jest utalentowany powiedzmy fizycznie, to może sobie zmienić sport i też się będzie w innym sporcie czuł fantastycznie. I to pokazują przykłady ze sportów, które nie są tak popularne, jak piłka nożna. Mogę powiedzieć ze swojej perspektywy tzn. curlingu, który uprawiam. W tej dyscyplinie też znajdują się ludzie, którzy grają na poziomie mistrzostw Polski będąc dorosłymi, którzy zawsze lubili sport, ale nie zawsze się sprawdzali w innych konkurencjach i wreszcie znaleźli coś dla siebie i tu odnoszą wspaniałe sukcesy.
Jaka jest definicja dobrego trenera?
Wyznacza cel sportowy wraz z zawodnikiem. Buduje komunikację między sobą a zawodnikiem, czy zawodnikami – jeśli jest to drużyna. Trener, który włącza zawodnika w przygotowania, bo im bardziej zawodnik jest świadomy i ma poczucie wpływu na to, co robi, tym bardziej zawodnik jest zaangażowany. Rozwija motywację wewnętrzną zawodnika. Jest wspierający. Można na niego liczyć…
Jaki najtrudniejszy przypadek sportowca spotkała Pani w swojej karierze?
Myślę, że to są przypadki związane z rodzicami, a nie sportowcami. Rodzicami, którzy mają większe ambicje, chęci, są bardziej zaangażowani niż dzieci. Największe dramaty, które się zdarzyły w mojej praktyce zawodowej to przypadki rodziców, których dzieci chciały zmienić lub porzucić sport. I rodzice wtedy zostawiali „z niczym”.
Co jest lepsze dla dziecka: bycie liderem w słabszej drużynie czy słabszym w lepszej?
Pytanie czy to dziecko chce być liderem? Czy każdy z nas chce być liderem? Czy każdy z nas czuje się dobrze będąc najlepszym, czy czuje się lepiej nie musząc być tzw. liderem?
Znam zawodnika, który miał do wyboru: przejść do gorszego klubu i grać na lepszej pozycji lub siedzieć na ławce w lepszym klubie. Tylko tu chodziło o to, czy on będzie grał, czy nie grał. Nie chodziło o to, czy on będzie dobrym, czy gorszym zawodnikiem. Możliwości grania miał w tym słabszym klubie. Czy to budowało jego pewność siebie? Przypuszczalnie, i ta, i ta sytuacja mogłaby budować jego pewność siebie, ale on chciał grać, a możliwość grania miał w tym słabszym klubie, co mogło go zbudować fizycznie i psychicznie na tyle, by móc poczuć się pewniej i spróbować w tej lepszej drużynie (np. za rok), a nie siedzieć na ławce.
Ale zawsze ta decyzja powinna wypływać od osoby zainteresowanej, czyli dziecka.
Tak. Jakby Pani była załóżmy w szkole średniej, czy na studiach w grupie języka angielskiego. I teraz: zna Pani język angielski powiedzmy na poziomie średnim. Może być Pani albo: bardzo dobra w grupie słabej, ale wiemy, że się tam Pani mniej nauczy, albo: może być Pani średnia lub też prawie najsłabsza w grupie najlepszej. Załóżmy, że będzie Pani się tam uczyć więcej, ale będzie się tam Pani gorzej czuła. Co by Pani wybrała?
Drugą opcję.
To by Pani tak wybrała, a Pani koleżanka wybrałaby np. pierwszą opcję.
Podsumowując dziecka po prostu trzeba słuchać i nic na siłę.
Dokładnie. To, co my dorośli robimy na siłę to jest nasza decyzja, a ja zostawiłabym dziecku opcję i wyjaśniła konsekwencję, z czym to się wiąże. Czyli: tu są takie możliwości, a tu są takie możliwości i żeby dziecko miało też czas, aby z nami to przedyskutować i samemu sobie przemyśleć. Jak dziecko przyjdzie do nas po poradę to możemy pokazać mu możliwości, ale decyzja powinna być zawsze po stronie dziecka. My możemy zawsze coś podpowiedzieć zasugerować, wspomóc, ale to dziecko podejmując własną decyzję buduje poczucie wpływu na sytuację i to buduje jego pewność siebie. Jak jestem dzieckiem, za które rodzic podejmuje decyzje, to nie mam poczucia wpływu i w wieku dorosłym mam problem z podejmowaniem najprostszych decyzji.
Co chciałaby Pani dodać od siebie, a co nie zostało poruszone?
Że trening mentalny jest niezwykle istotny zarówno w sporcie jak i w rozwoju szkolnym i osobistym. Im wcześniej nabędziemy te umiejętności tym lepiej będziemy sobie radzić w życiu. Im bardziej się rozwijamy, tym bogatszymi ludźmi jesteśmy. Nie ma takiej możliwości żebyśmy się nie stresowali. Np. przychodzi do mnie rodzic i prosi, żeby zawodnik się nie stresował. To jest niemożliwe. My, jako dorośli, też się stresujemy. Chodzi o to, żeby ten stres, czy emocje, przeżywać krócej i mniej intensywnie, ale one i tak będą obecne w naszym życiu. Musimy nauczyć się z nimi radzić. Zachęcam do treningu umysłu, bo on we współczesnym świecie, jest tak samo ważny, jak trening fizyczny.