prostozboiska.pl
prostozboiska.pl

Wywiad z Grzegorzem Ochem – byłym trenerem drużyny rocznika 2007 FCB Escola Varsovia.

Proszę powiedzieć kilka słów o sobie.

Witam serdecznie, nazywam się Grzegorz Och. Pasjonat piłki nożnej od dziecięcych lat. Zaczynałem swoją przygodę ze „szmacianką” w wieku 10 lat, gdy to Tata zaprowadził mnie do lokalnego klubu GKS Bełchatów. Przeszedłem tam wszystkie szczeble szkolenia, niestety ze względu na słabe warunki fizyczne, 170 w „kapeluszu” nie otrzymałem szansy
na grę na najwyższym poziomie. W wieku 19 lat podjąłem decyzję o kontynuowaniu edukacji w Warszawie. Rozpocząłem studia na warszawskiej uczelni w Wyższej Szkole Edukacji w Sporcie o specjalizacji trenersko – menedżerskiej, a piłka nożna zeszła na boczny tor…. Od dziecka pasjonowała mnie jednak piłka uliczna i gra na małej przestrzeni, gdzie ma się wiele kontaktów z piłką, w przeciwieństwie do piłki 11-osobowej. W 2007 roku skontaktowałem się z przedstawicielem AZS Uniwersytetu Warszawskiego z zapytaniem o możliwość sprawdzenia swoich umiejętności w drużynie futsalowej, która w sezonie 2007/08 występowała na szczeblu Ekstraklasy Futsalu w Polsce. Po kilku treningach zostałem pełnoprawnym zawodnikiem. Wraz z końcem sezonu zamieniłem akademicki zespół na drużynę Grembacha Zgierz, która w sezonie 2008/09 również występowała w Ekstraklasie. W 2009 roku wróciłem do warszawskiego AZS Uniwersytetu Warszawskiego i to tutaj kontynuowałem swoja przygodę z futsalem do czerwca 2017 roku. Wraz z nowym sezonem 2017/18 zdecydowałem się na zmianę barw klubowych na wicemistrzów Polski – Gatta Active Futsal Team Zduńska Wola. prostozboiska.pl: Obecnie Grzegorz Och gra w drużynie futsalu Legii Warszawa.

W międzyczasie otrzymałem szansę, by reprezentować Polskę w futsalu w Serbii 2010 roku oraz w piłce nożnej 6-osobowej na ME w czeskim Brnie. Od 2009 roku łączyłem grę w AZS Uniwersytet Warszawski z pracą trenera piłki nożnej. Początki kariery trenerskiej zaczęły się w warszawskiej „Sarmacie”, gdzie spędziłem 3 lata.

W 2012 roku otrzymałem wspaniałą szansę zostania trenerem w piłkarskim projekcie FCB Escola Varsovia, opartym na systemie szkolenia wielkiego hiszpańskiego klubu, mianowicie FC Barcelony.

Z perspektywy czasu można powiedzieć, że ta szansa to małe przeznaczenie. Pierwszą koszulkę, którą podarował mi Tata, była pamiętna koszulka FC Barcelony z numerem 21, w którym grał Luis Enrique. Okres spędzony w FCB Escola Varsovia wspominam z wielkim sentymentem, był to czas przepełniony sukcesami sportowymi. Miałem tę możliwość, aby na własne oczy ujrzeć legendę barcelońskiego klubu Xaviego, a nawet uścisnąć jego dłoń, gdy odbieraliśmy puchar za zajęcie drugiego miejsca na ogólnoświatowym turnieju FCB Escola CUP w Barcelonie. W czerwcu 2017 roku podjąłem decyzję o życiowej zmianie, która wiązała się z rozstaniem z hiszpańskim projektem.

Trenował Pan i stworzył najlepszą drużynę rocznika 2007 w Polsce. Z czym miał Pan największe problemy? Jakie napotkał Pan przeszkody? Co było największym wyzwaniem?

Otrzymałem szansę pracy z grupą chłopców, którzy byli niezwykle chętni, zaangażowani i zdeterminowani do ciężkiej i mozolnej pracy. Być może jest w tym również moja zasługa, gdyż wielokrotnie chłopcom powtarzałem, że tylko ciężką, sumienną i wytrwałą pracą możemy wspólnie coś osiągnąć. Przez te wspólne lata pracy osiągnęliśmy spektakularne sukcesy, które są wynikiem ogromnego wysiłku włożonego przez wspomnianych chłopców. Największym wyzwaniem była nauka wzajemnego szacunku do kompana z zespołu. Chłopcy poza boiskiem nie muszą być wielkimi przyjaciółmi ale na boisku muszą tworzyć zgrany zespół, zostawiając antypatie na bocznym torze.

Jeśli miałby Pan jeszcze raz trenować tą drużynę czy zrobiłby Pan to w ten sam sposób czy coś by Pan zmodyfikował?

Z perspektywy czasu uważam, że generalnie prowadziłbym zespół w podobny sposób. Jednak z pewnością zwróciłbym jeszcze większą uwagę na rozwój indywidualnych umiejętności zawodników.

Obserwował Pan pracę wielu prestiżowych akademii m.in. Dynamo Zagrzeb. Jakie różnice w podejściu do szkolenia dzieci zaobserwował Pan między ich systemem a systemem przeciętnego polskiego klubu?

Porównując pracę wspomnianego Dynama Zagrzeb w stosunku do polskich klubów różnica jest taka, że głównym założeniem akademii jest „produkcja” piłkarzy, którzy ze swoimi umiejętnościami i predyspozycjami indywidualnymi odnajdą się w każdym systemie.

Stąd wielu zawodników reprezentuje barwy topowych europejskich klubów jak np. Real Madryt (Modric, Kovacic) Juventus (Pjaca) czy Liverpool (Lovren). W Polsce głównym tematem jest wynik i zwycięstwa, niekiedy za wszelką cenę, przykładowo poprzez grę tzw. długą piłką, aby oddalić zagrożenie od własnej bramki. Innym przykładem jest, że w mniejszym klubie czy akademii „X” jest utalentowany zawodnik, którego trener sam powinien promować do lepszego klubu w celu jego rozwoju, a zdecydowanie częściej trenerzy starają się za wszelką cenę zatrzymać takiego zawodnika, ponieważ wraz z jego odejściem „rozsypie” mu się drużyna etc.

W Dynamie jest jasna ścieżka, gdzie głównym założeniem jest rozwój indywidualności i ich sprzedaż, które swoją jakością mają „obronić się” na boisku w innych klubach. W chorwackiej szkółce edukuje się zawodników bardziej uniwersalnych, którzy występują często na różnych pozycjach. Natomiast u nas często można zaobserwować przedwczesną specjalizację w stosunku do młodego adepta piłki nożnej, który w swoim klubie potrafi spędzić wiele lat grając tylko na jednej pozycji.

Czy jakakolwiek akademia polska może się równać np. z Dynamo Zagrzeb i jeśli nie to jak daleko jesteśmy za nimi?

Z tego co obserwuję zbliżony model szkolenia obrała akademia Zagłębia Lubin, która ponadto ma fantastyczne warunki jeżeli chodzi o infrastrukturę sportową. Kolejną akademią, która charakteryzuje się bardzo dobrą pracą z młodzieżą jest Lech Poznań. Podobny model szkolenia obiera warszawska Legia, który ewoluuje i koncentruje się w dużym stopniu na szkoleniu indywidualnym.

Jakie są różnice między chłopcami z zachodnich akademii a tymi szkolonymi w Polsce?

Zdecydowanie najbardziej zauważalną różnicą między chłopcami z zachodnich akademii, a tymi szkolonymi w Polsce jest podejście mentalne do swoich obowiązków. Młodzi adepci w porównaniu z naszymi zawodnikami są zdecydowanie bardziej zaangażowani i zdeterminowani, co przekłada się chociażby na intensywność zajęć. Widoczna jest w ich poczynaniach chęć, a nawet określiłbym to żądza wygrywania, pozytywna agresja sportowa, która charakteryzuje się nieustępliwością i walecznością. My Polacy to malkontenci, podejście nasze charakteryzuje się wiecznym narzekaniem np. ćwiczenie jest nudne, albo pada deszcz, bądź zimno i rodzice nie puszczą na trening swoich „pociech”. Jednocześnie jak trener nie obserwuje zawodnika to często już nie wykonuje ćwiczeń w 100% zaangażowaniu i wiele innych. W końcowym rozrachunku odbija się to na jego rozwoju, nabiera negatywnych nawyków, szukając wszelakich wymówek itp. Na zachodzie zawodnicy trenujący w topowych akademiach są bardziej świadomi do czego dążą i kim chcą być.

Czego nie można poprawić gdy się to zaniedba w dzieciństwie?

Uważam, że mimo zaniedbań w dzieciństwie to wszystko można poprawić, ale z każdym upływającym rokiem będzie to zdecydowanie trudniejsze.

Z perspektywy zawodnika i trenera uważam, że najtrudniejszym elementem do poprawy w przypadku zaniedbań jest technika użytkowa, która jest podstawowym narzędziem do realizowania założeń taktycznych.

Gdzie według Pana jest granica pomiędzy kreatywnością na boisku a korygowaniem błędów w wieku dziecięcym. W jakich sytuacjach trener powinien korygować błędy i w jaki sposób powinien to robić?

Z mojej perspektywy uważam, że trener powinien rzadko ingerować w grę zawodnika, dać mu popełniać błędy w wieku dziecięcym. Natomiast jeżeli trener dostrzega popełniany przez zawodnika błąd po raz 5, 10… uważam, że powinien zadawać konstruktywne pytania w celu indywidualnej analizy przez samego zawodnika, który powinien spróbować znaleźć alternatywę lub rozwiązanie aby w przyszłości ograniczyć lub wyeliminować popełniane błędy.

Jaki jest według Pana wzór piłkarza przyszłości?

Techniczny – Inteligentny – Atleta

Uważam, że w perspektywie czasu piłka nożna ewoluuje w kierunku bardziej atletycznym, gdzie znaczącą rolę będzie odgrywała siła i szybkość. Ponadto zawodnicy zawsze będą musieli być bardzo dobrze wyszkoleni technicznie żeby realizować założenia taktyczne, a poza tym będą musieli być inteligentni, mam na myśli tutaj tzw. czytanie gry, przewidywanie etc.

Dlaczego zdecydował się Pan na własny system szkolenia młodych piłkarzy?

Od dziecka byłem związany z piłką, już jako 15-16 latek w wolnym czasie zrzeszałem dookoła siebie chętne dzieciaki w wieku 6-8 lat i starałem się ich zachęcać do gry w piłkę nożną, pokazywałem podstawy techniczne i w jakimś tam stopniu nauczałem. Za młodu marzyłem o byciu wielkim i sławnym piłkarzem, biegającym w koszulce FC Barcelony 😉 ale los jak widać miał zdecydowanie inne plany w stosunku do mojej osoby. W dość młodym wieku podjąłem pracę trenerską, bo pierwsze kroki trenerskie stawiałem w wieku 21-22 lat. Z upływem czasu moja aktywność piłkarska była coraz trudniejsza do pogodzenia z pracą w akademii FCB Escola Varsovia, więc zaangażowałem się w pracę w tym projekcie, odsuwając delikatnie moją piłkarską przygodę na boczny tor, ograniczając się w wolnych chwilach do gry w lidze 6-tek. W pewnym momencie swojego życia stanąłem przed trudną decyzją, która dotyczyła rezygnacji z fantastycznego międzynarodowego projektu, jakim jest FCB Escola Varsovia. Z perspektywy czasu uważam, że okres spędzony w FCB Escola Varsovia pozwolił mi niewątpliwe rozwinąć się nie tylko jako trener ale również jako zawodnik. Patrząc na realia dzisiejszej piłki młodzieżowej dostrzegam ogromne rezerwy w wyszkoleniu indywidualnym zawodników, stąd pomysł, aby stworzyć projekt, który byłby uzupełnieniem procesu szkoleniowego realizowanego w klubach.

Jakie nadzieje wiąże Pan ze swoim projektem?

Celem tego projektu jest wspomóc zawodników w kompleksowym rozwoju pod względem indywidualnym. Ideą projektu jest to aby póki co najlepsi zawodnicy z Warszawy i okolic mogli trenować i rywalizować ze sobą, w celu podnoszenia swoich umiejętności. Ponadto pragniemy zaoferować zawodnikom pełen wachlarz różnorakich „narzędzi” czytaj: umiejętności, które z powodzeniem będą wykorzystywali w grze w swoich macierzystych klubach.

Największą satysfakcją będzie dla mnie to, jak w przyszłości chłopcy będą biegać co najmniej po 1-ligowych i ekstraklasowych boiskach, a życzę im międzynarodowej kariery i reprezentowania barw narodowych w wielkich piłkarskich imprezach.

Co radziłby Pan uzdolnionym piłkarsko chłopcom?

Wytrwałości i wiary w swoje marzenia, ponieważ jak to mawiają nie ma rzeczy niemożliwych do zrealizowania, muszą one być poparte ciężką sumienną pracą i pokorą. Poza tym jak to mawiał jeden z najwybitniejszych koszykarzy w historii – Michael Jordan – „ Jeśli raz się poddasz, to może stać się twoim nawykiem, nigdy się nie poddawaj” stąd ta wytrwałość i wiara, dzięki której ludzie potrafią tworzyć i realizować niesamowite, niekiedy wręcz nierealne projekty.

Co radziłby Pan ich rodzicom?

Obserwując to, co się dzieje za linią boczną boiska (Rodziców), radziłbym Rodzicom podchodzić mniej emocjonalnie do poczynań swojej pociechy, bo czy któryś z zawodników/zawodniczek przychodzi żeby zagrać słaby mecz? Szukać pozytywów w ich grze, mimo popełnianych błędów, zachęcać do gry, nikt nie lubi krytyki, a tym bardziej dzieci.

Z pewnością odsunąć na boczny tor wynik sportowy, który w rozgrywkach młodzieżowych jak dla mnie jest sprawą drugorzędną.

Tak naprawdę za miesiąc, rok to będzie już historia, aczkolwiek sprawą oczywistą jest budowanie mentalności zwycięzcy bo gramy po to, żeby wygrać.

Podsumowując: tylko pozytywne bodźce, emocje i bezgraniczne wsparcie swojego dziecka w realizacji wyznaczonego celu.

Czy uważa Pan, że aby osiągnąć sukces piłkarski trzeba wyjechać zagranicę?

Zależy co rozumiemy przez sukces piłkarski? Uważam, że nie jest to konieczne, aby przykładowo wytrenować zawodnika na poziom polskiej Ekstraklasy. Jednakże pobyt i edukacja zagraniczna ma też swoje plusy. W Polsce istnieje kilka bardzo dobrych ośrodków kształtujących młodzież, w których pracują znakomici trenerzy znający się na piłkarskim fachu.

Gdzie wyjechałby Pan gdyby miał nieograniczony wybór i dlaczego?

Gdybym miał nieograniczony wybór to moim wyborem najprawdopodobniej byłby kierunek niemiecki, ponieważ uważam, że Niemcy kształtują zawodników kompleksowo, stawiają na młodzież,a poza tym Niemcy słyną ze swojej skłonności do perfekcjonizmu.

Czy według Pana warto być piłkarzem i jeśli tak to dlaczego?

Uważam, że warto być piłkarzem, ale nie jest to łatwa droga. Jednak jeżeli uda się spełnić dziecięce marzenia o byciu zawodowym piłkarzem na wysokim szczeblu, to uważam, że jest to fantastyczny etap życia, który pozwala na realizację siebie, a za tym idą zadowalające gratyfikacje finansowe, które pozwalają na realizację innych życiowych planów.

A dlaczego nie warto być piłkarzem?

Droga do zostania piłkarzem jest długa, pełna wyrzeczeń i niepowodzeń. Jest to ryzykowny zawód, gdzie jedna kontuzja może przekreślić dalszą naszą karierę sportową.

Czy uważa Pan, że na etapie wieku 10-11 lat można wytypować jednostki zdolne osiągnąć sukces piłkarski?

Uważam, że można wskazać jednostki, które mają większe szanse na osiągnięcie sukcesu piłkarskiego. Natomiast nie można też przekreślać tych jednostek, które są mniej utalentowane, ponieważ w perspektywie czasu ciężką, sumienną i wytrwałą pracą mogą osiągnąć zdecydowanie więcej niż te jednostki, które były uznawane za najbardziej utalentowane. Przykładem takiej historii są losy Simona Kjaera – reprezentanta Danii, który już w młodym etapie swojej piłkarskiej przygody został skreślony przez sztab trenerów, a w późniejszym czasie reprezentował min. barwy włoskiego Palermo, AS Romy czy Wolfsburga. Dzisiaj występuje w hiszpańskiej Sevilli, a poza tym od 2009 rozegrał 71 spotkań
w reprezentacji Danii.

W związku z tym stwierdzam, że można wytypować jednostki zdolne, które mogą osiągnąć sukces piłkarski ale muszą być świadome swoich obowiązków, wyrzeczeń i niepowodzeń jakie po drodze na nich czekają.

Jaki jest model współpracy rodzic – trener?

Model współpracy pomiędzy rodzicem a trenerem powinien być partnerski. Rolą trenera jest trenowanie, udzielanie instrukcji, wzmacnianie właściwego zaangażowania zawodników. Natomiast rolą rodziców powinno być kibicowanie, zachęcanie, wspieranie, wychowywanie swoich dzieci, a także szanowanie stanowiska trenera. Często można zauważyć za linią boczną boiska wśród rodziców „weekendowych” trenerów piłki nożnej czyt. tatusiów, którzy instruują swoje dziecko jak powinno grać. Tutaj często można spotkać konflikt celów: trenera i rodzica np. rodzic chce, aby jego syn, pomocnik, wygrywał pojedynki 1 na 1 i strzelał jak najwięcej bramek, natomiast wizją trenera w stosunku do tego zawodnika jest, aby ten pomocnik był kreatorem gry i żeby był mistrzem ostatniego podania bo trener dostrzega w nim tę umiejętność. W związku z tym, współpraca pomiędzy trenerem, a rodzicem powinna być partnerska, z uwzględnieniem celów trenera oraz obowiązków i zadań dla rodziców.

Proszę zacytować Pana „złotą myśl”.

W życiu kieruję się prostą zależnością, jak to mawiał Pele, że „sukces to nie przypadek, to ciężka praca, wytrwałość, nauka, analiza, poświęcenie a przede wszystkim miłość do tego co robisz”.

Ponadto często powtarzam moim podopiecznym, że jak nie są zaangażowani na 100 % w to co robią to „ oszukują siebie, a nie mnie” jako trenera. Tak naprawdę to zawodnicy muszą być świadomi zmotywowani do pracy i wiedzieć do czego dążą.

Co dodałby Pan od siebie co nie zostało poruszone?

Dodałbym od siebie dodatkowo cytat jednego z najwybitniejszych trenerów – Josep’a Guardioli, który zauważył u naszego fantastycznego napastnika, Roberta Lewandowskiego rezerwy w wyszkoleniu technicznym.

Zachęcając do dodatkowej pracy nad sobą i doskonalenia techniki skierował do Roberta takie oto słowa „Wszystko rób na sto procent. Każde zagranie, ćwiczenie. Nieważne czy to jest trening, czy mecz, czy rozgrzewka. Każde ćwiczenie z piłką wykonaj dobrze.”

Podejście takie do swoich obowiązków przyda się zarówno na płaszczyźnie sportowej, edukacyjnej jak i życiowej. Należy dążyć do perfekcjonizmu a bylejakości i niesolidności mówimy stanowcze nie 😉 !