prostozboiska.pl
prostozboiska.pl

O kontuzjach, urazach przeciążeniowych, wczesnej specjalizacji w uprawianiu piłki nożnej i nie tylko mówi wybitny ortopeda dr n. med. Grzegorz Adamczyk w rozmowie z prostozboiska.pl – część 1.

Czy wczesna specjalizacja w uprawianiu piłki nożnej powoduje częstsze kontuzje w młodym wieku?

Co to są urazy przeciążeniowe? Jakie to są kontuzje? Czym się charakteryzują?

Co robić gdy kontuzja przytrafi się naszemu dziecku?

Jaką rolę odgrywa ogólne oraz motoryczne przygotowanie zawodnika w zapobieganiu kontuzjom?

tego dowiecie się z rozmowy z wybitnym ortopedą dr n. med. Grzegorzem Adamczykiem.

dr n. med. Grzegorz Adamczyk

Proszę powiedzieć kilka słów o sobie.

Jestem ortopedą. Pracuję od roku 1982. Najpierw pracowałem kilkanaście lat w szpitalach dziecięcych, potem w klinice na Bródnie, potem we Francji. Od roku 1998 pracuję w prywatnych klinikach sportowych. Jestem jednym z założycieli i byłym współudziałowcem Carolina Medical Center. Pięć lat temu otworzyłem Centrum Gamma. Przez pięć lat byłem lekarzem kadry siatkarzy a przez sześć lat byłem członkiem komisji medycznej europejskiej siatkówki. Obecnie będę prowadzić ONICO.

Czy zgodzi się Pan z powiedzeniem, że piłka nożna to ulubiony sport ortopedów?

Jeśli chodzi o nastolatki to piłka halowa jest najbardziej urazowym sportem. Jeżeli uznamy za kontuzję coś co wyłącza zawodnika z uprawiania sportu na ponad trzy dni to piłka halowa chłopców jest najbardziej kontuzyjnym sportem – jeśli mówimy o liczbie kontuzji na sto lub na tysiąc godzin grania. Są sporty takie jak kite, które mają zbliżoną urazowość tylko jest pytanie jak zrobić tysiąc godzin kita. Natomiast w piłce halowej jest tak, że treningi są łatwe do zorganizowania, rola społeczna tego sportu jest ogromna. Piłka halowa to sport bardzo urazowy ponieważ jest to gra kontaktowa a hala ma swoje ograniczenia; bo mamy tam ściany, ławki, trybuny itp.

Dlaczego piłka nożna jest tak bardzo kontuzyjna?

We Francji jest tylu samo rugbystów co piłkarzy nożnych tylko rugbysta doskonale wie, że się przewróci, czyli biegnąc jest ustawiony w sposób bezpieczny, ćwiczy te upadki i jest na to przygotowany; więc paradoksalnie jak się ogląda mecze to odnosi się wrażenie, że rugby to jest gra nieprawdopodobnie kontaktowa, natomiast statystyki mówią, że zdecydowanie więcej kontuzji jest w czasie gry w piłkę nożną. Jeżeli chodzi o wysoki poziom piłki nożnej to o dziwo w brytyjskiej lidze Premiership tylko 11% kontuzji to jest gra faulem, natomiast prawie 90% to jest gra zgodna z zasadami – czyli gra sama w sobie jest tak brutalna. Np. 27% kontuzji powstaje przy grze wślizgiem gdy w zawodnika inny zawodnik wchodzi wślizgiem a 14% gdy zawodnik wykonuje wślizg. W związku z tym łatwiej stracić zdrowie ćwicząc i trenując wślizg niż wszystkie faule razem wzięte. Oglądając mecze mamy takie uczucie, że faule są problemem, natomiast statystyki mówią że większość kontuzji dokonuje się w grze, którą zarówno zawodnicy jak i trenerzy uważają za grę czystą. Piłka nożna jest kontaktowym i brutalnym sportem a jedną z przyczyn kontuzji jest to, że utrzymuje się mit gry bezkontaktowej i np. zawodnik biegnąc nie ustawia się w pozycji, która pozwala mu na natychmiastowy upadek. Więc statystyki są tak dziwaczne, że jak się patrzy na mecz rugby to myśli się, że oni zaraz się tam wszyscy pozagryzają natomiast o dziwo są bezpieczniejsi niż grający w piłkę nożną, która nominalnie jest grą niekontaktową.

Który sport poza piłką nożną jest ponadprzeciętnie kontuzyjny?

Bardzo dużo urazów u nastolatków występuje również w koszykówce chłopców bo grają tam bardzo wysocy chłopcy i są nieprzygotowani ruchowo do gry na hali. Koszykówka na 1000 godzin gry jest bez porównania bardziej niebezpieczna niż narciarstwo alpejskie czy jazda konna. Patrząc na zawody czy rozmawiając z ludźmi mamy takie wrażenie, że inne sporty są ryzykowne, np. sporty walki, natomiast okazuje się, że u młodzieży to piłka nożna halowa i koszykówka halowa chłopców są bardziej kontuzyjne.

Jakie najczęstsze urazy spotyka się u dzieci i młodzieży trenujących piłkę nożną?

Stłuczenia mięśni przede wszystkim oraz skręcenia stawów skokowych.

Co robić gdy kontuzja przytrafi się naszemu dziecku?

Po pierwsze musimy nazwać kontuzję. Błąd, który bardzo często się popełnia to przekonanie, że walczymy z bólem, czyli na ból dajemy leki przeciwbólowe, na obrzęk przeciwobrzękowe na zapalenie przeciwzapalne i niepotrzebnie tracimy czas i to co ja bardzo często obserwuję to jest taka sytuacja, że spotykam młodego zawodnika czy zawodniczkę tygodnie po kontuzji bo pierwsze ruchy, które wykonywano to było leczenie czyli: nikt nie nazwał choroby, nikt nie wykonał badań, nikt nie spróbował dowiedzieć się jaka struktura anatomiczna uległa uszkodzeniu tylko wszyscy walczyli z bólem. Tracili czas zamiast zastanowić się nad tym co boli. To jest pierwsza sprawa.

Jaką rolę odgrywa ogólne oraz motoryczne przygotowanie zawodnika w zapobieganiu kontuzjom?

Ponad 90% kontuzji dokonuje się z powodu niedostatecznego przygotowania zawodnika, boiska, drużyny do sportu czyli absolutnie niedoceniana jest rola trenerów przygotowania ogólnego i motorycznego. Jest takie przekonanie, że żeby np. trenować piłkę nożną to trzeba bardzo dużo grać w piłkę nożną albo żeby trenować tenis to godzinami grać na korcie. Przygotowanie gimnastyczne i ogólne dzieci trenujących jest niezwykle słabe. Jak wykonywano analizę przyczyn wypadków w górach, wypadków narciarskich to się okazywało, że ponad 90% wypadków było do uniknięcia. To była niewłaściwa organizacja stoku, niewłaściwie dobrany sprzęt, zaburzenia koncentracji spowodowane niewyspaniem, itd. Nieprawidłowa ocena warunków pogodowych. Jak robiono analizę wypadków alpejskich wśród amatorów to 90% miało wyraźne przyczyny i wynikały z głupoty, złego przygotowania czy braku wyobraźni a nie z tego, że góry są tak niebezpieczne. Co do częstości kontuzji to podstawowy problem to jest zwłoka we właściwym leczeniu a przyczyną najczęściej jest niedostateczne przygotowanie motoryczne i np. tam gdzie kluby mają trenera przygotowania motorycznego, takiego którego praca spotyka się z należytym szacunkiem bo często jest problem, że nie wszyscy rozumieją po co ta osoba jest, to tam liczba kontuzji jest zdecydowanie mniejsza. Problem w Polsce polega na tym, że dopiero od niedawna w ogóle są studia trenerów przygotowania motorycznego i u nas trener piłkarski próbuje być dietetykiem, wydolnościowcem, gimnastykiem. Ja się z tego typu podejściem spotykam w dużych organizacjach gdzie trenerzy siatkówki nie bardzo wiedzą po co komu trener przygotowania motorycznego i bardzo często próbują sprowadzić rolę takiego trenera do roli „instruktora mocy” czyli chcą żeby zawodnicy byli skoczni i silni. Nie zapomnę trenera drużyny Ekstraklasy piłkarskiej (mówimy tu o Wicemistrzach Polski), który mówił, że streching jest dla kosmonautów i zakazał rozciągania się.

Czy wczesna specjalizacja w uprawianiu piłki nożnej powoduje częstsze kontuzje w młodym wieku?

Zdecydowanie. To jest tak: w dobrze ustawionych klubach czy akademiach piłkarskich równolegle kształtuje się umiejętności stricte piłkarskie i umiejętności motoryczne, gimnastyczne; natomiast wczesna specjalizacja polegająca na godzinach grania w piłkę nożną przygotowuje nam zawodników niezwykle jednostronnych, skłonnych i podatnych na kontuzje, „poprzykurczanych”. Często mam do czynienia z dziećmi (np. trenujących taniec towarzyski) – dzieci dziesięcioletnie – które mają takie przykurcze łydek, że nie są w stanie postawić pięty na podłodze stojąc na bosaka. Oczywistym jest, że taka osoba nie kontroluje kontaktu z podłożem i każda nierówność jej zagraża. Muszę powiedzieć, że mam bardzo smutne przemyślenia na ten temat.

Może Pan wymienić zawodników, których zna Pan osobiście a, którzy osiągnęli sukces w zupełnie innej dziedzinie sportu niż planowali za dziecka?

Np. Antiga (trener zespołu z którym współpracuję) do 14 roku życia był w czołówce w tenisie i potem przeszedł na siatkówkę bo „jakoś tak urósł”. Dawid Murek, który był jednym z najlepszych technicznie zawodników w polskiej siatkówce, zaczął trenować siatkówkę mając lat 14. Wcześniej trenował piłkę nożną. Po czterech latach okazało się, że jest najlepszym zawodnikiem technicznym. Bardzo często jeśli prześledzimy karierę wybitnych sportowców to okazuje się, że jeśli ktoś ma talent to różne umiejętności może zdobyć później.

Co to są urazy przeciążeniowe? Jakie to są kontuzje? Czym się charakteryzują?

Urazy przeciążeniowe to takie, które wywodzą się z sumowania mikrourazów. Czyli np. jeśli dochodzi do przykurczu mięśnia i dodatkowo ten mięsień obciążamy to dochodzi do zapalenia przyczepu np. dość często obserwujemy przy obecnej modzie na bieganie złamania powolne, czyli przebudowę kości przypominającą powolne złamanie i bardzo często obserwujemy stany zapalne amortyzatorów typu łąkotki, kaletki, spowodowane zmianami przeciążeniowymi.

Czy dzieci też to dotyka?

Absolutnie tak. Bardzo często jest tak, że nie doceniamy jakie jest obciążenie treningowe dziecka. Jak się popatrzy na rozkłady godzinowe zajęć, które dzieci mają to często się okazuje, że to jest jakieś 2,5 godziny dziennie obciążeń sportowych. Bardzo często te dzieci również chodzą na wf.

Jaki procent z pacjentów trafiających do Pana ma urazy przeciążeniowe?

Połowa. W tej chwili. Pamiętam jak było 40 lat temu bo wtedy już dyżurowałem. Kiedyś było dużo dzieci przeciętnie sprawnych. Teraz jest tak, że albo są dzieci trenujące czyli przetrenowane albo dzieci, które nie robią kompletnie nic.

Na co powinniśmy jako rodzice zwracać uwagę? Np. Nasze dziecko skarży się na lekkie pobolewanie kolana. Wielu rodziców powie przesadzasz, nic Ci nie jest. Pójdziesz na trening to Ci przejdzie, rozruszasz. Mają rację?

Przede wszystkim obserwujemy dziecko. Bo rzeczywiście dzieci bardzo często próbują coś na nas wymusić np. skupienie, uwagę np. to żebyśmy nie zajmowali się drugim dzieckiem. Bardzo często mają słowa dyżurne, które powodują, że zwracamy na nie baczniejszą uwagę. Natomiast jeśli jest tak, że wiemy że dziecko chciałoby coś zrobić np. poszłoby na spacer, pograłoby z kolegami ale nie robi tego ze względu na ból kolana to wtedy trzeba się temu przyjrzeć i wtedy wskazana jest wizyta u lekarza.

Dlaczego tak ważne jest żebyśmy wcześnie zbadali dolegliwość u lekarza?

Dlatego, że te wszystkie domowe sposoby są dość mocno nieskuteczne. Do niedawna w Polsce nikt nie leczył urazów kolan u dzieci. Dzieci jak i dorośli mają choroby kolan i to co jest ważne: 5-7 % populacji ma torbiele łąkotkowe. Łąkotka zmieniona torbielowato (czyli amortyzator w kolanie) może ulec uszkodzeniu tak po prostu. Nie musi to być wyraźny uraz i temu urazowi nie musi towarzyszyć krwiak. Np. Jeśli dziecko się skarży to trzeba je dobrze zbadać (przynajmniej USG) bo dosyć dużo urazów dzieci jest na tle słabości danej struktury. Jeśli to jest uraz na tle tej słabości np. dysplazji co oznacza wrodzone schorzenie budowy czyli dysplazję łąkotek, to taki uraz może stać się przy dowolnym kroku. Miałem ostatnio pacjentkę: zobaczyła autobus i biegła do niego przez długi trawnik, który kończył się chodnikiem. Upadła na środku chodnika. Urwała więzadło krzyżowe. Wiadomo, że było uszkodzone wcześniej. Dlaczego uszkodziło się akurat w 107 kroku a nie w 108 to tego się nie dowiemy natomiast miała prawdopodobnie zmiany przeciążeniowe i miała zmiany w codziennej aktywności dnia codziennego.

Jaka jest Pana rada, kiedy reagować?

Rada jest taka: skarg dzieci nie lekceważymy, niestety wyjaśnienie problemu wymaga wizyty u lekarza. Patrzmy czy dziecko się tylko skarży czy jest w jakiś sposób przez tą kontuzję osłabione np. nie robi tego na co miałoby ochotę, nie idzie tam, gdzie chciałoby pójść, nie bawi się z dziećmi, z którymi chciałoby się bawić. Jeżeli jest wyraźnie tak, że z powodu tej kontuzji czy lęku przed bólem dziecko zmienia swoje zachowanie to reagujemy.

Czy możemy trafić na złego lekarza, który źle oceni taką kontuzję?

Oczywiście jest to możliwe ale z mojego doświadczenia wynika, że pacjenci przekazują sobie informację gdzie warto iść i z mojej obserwacji wynika, że następuje to po niedługim czasie – rok czy dwa – i takie „różne gabinety” ulegają weryfikacji. Problemem są kwestie abonamentowe. Mamy jakieś abonamenty, umowy podpisane przez zakład pracy i z automatu idziemy „gdzieś” ale w tej chwili w procesie szkolenia polskich lekarzy coraz bardziej zwraca się uwagę na przygotowanie lekarzy do leczenia urazów sportowych, urazów przeciążeniowych.

CZĘŚĆ 2 Zerwanie więzadła, wiek biologiczny oraz pięta Haglunda to tematy drugiej części rozmowy z wybitnym ortopedą dr n. med. Grzegorzem Adamczykiem.